Loopstacja rozszerzeniem beatboxera

Opublikowano: 15/02/2019
Autor: Redakcja
Zdjecie newsa

Nie wiem od czego zacząć. Najpierw wypadałoby napisać, że nazywa się to loopstation, czyli po polsku loopstacja. Głównym zadaniem loopstacji jest nagranie i zapętlenie ścieżki audio. Niektóre loopstacje mają wbudowane efekty, dzięki czemu można znacząco modyfikować to, co zostało nagrane. Dzięki temu urządzeniu wokaliści są w stanie tworzyć kompletne utwory. Z kolei instrumentaliści mają możliwość grania kompletnych utworów live. Beatboxerzy posługujący się loopstacją, przekraczają granice możliwości wykorzystania ludzkiego głosu.

Najbardziej popularną loopstacją, która może otrzymać miano standardowej loopstacji jest BOSS RC-505. Mam na myśli społeczeństwo beatboxowe, gdzie wymieniony sprzęt jest często wymaganiem do brania udziału w danych zawodach w kategorii loopstation battle. Pięćset piątka ma wbudowaną pokaźną liczbę efektów – od filtrów, przez kompresory, po sekwensery. Ma pięć niezależnych tracków, czyli loopów jakie możemy nagrać, a dodatkowo każdy z nich można warstwować – na nagraną już ścieżkę audio możemy nagrywać kolejne, tej samej długości. W szczegóły obsługi urządzenia nie musimy się zagłębiać żeby zrozumieć, że dla kogoś kto zajmuje się beatboxem, taki sprzęt daje możliwość nagrywania osobno perkusji wokalnej, linii basowej i melodycznej, a także innych dźwięków, które dopełniają całość kompozycji.
Poniżej możecie sprawdzić krótki fragment utworu, wykonanego przez Zekke – hiszpańskiego beatboxera.

Spodziewalibyście się takiej elektroniki? Przypominam tylko, że jedynym źródłem wejścia audio jest głos ludzki. Oczywiście, efekty są wykorzystywane w pełni mocy, ale nadal robi to ogromne wrażenie, gdy mamy świadomość, że to przede wszystkim człowiek.
Mniejszą siostrą pięćset piątki jest BOSS RC-202, który posiada tylko dwa oddzielne tracki. Ale możliwości są równie duże, a najlepszym przykładem jest kawałek Drum and Bass Bite od Skillera.

Nie myślcie sobie jednak, że tylko elektronika i ciężkie brzmienie jest możliwe do wykonania na loopie. Ten smaczek na pewno przypadnie do gustu każdemu. Rythmind i jego interpretacja Still Dre

Kategoria loopstation battle jest stosunkowo świeżą – w 2018 roku odbyła się po raz pierwszy w historii mistrzostw świata, ale tego typu zawody pojawiły się już kila lat temu. Bitwy wyglądają nieco inaczej niż 1vs1, 2vs2 czy teambattle. Różnicą jest czas, bo na rundę przypadają 3 minuty, a każdy z loopujących beatboxerów ma dwa wejścia. Mogłoby się wydawać, że bitwy są przez to statyczne i nieco mniej emocjonujące, ale nic bardziej mylnego.

Bity są bitewne, no a przynajmniej w większości. Tutaj jak nigdzie indziej liczy się solidne przygotowanie, bo wystarczy jedna zła nuta nagrana w loopie, która będzie się w regularnych odstępach czasu o sobie przypominać i cała kompozycja jest drażniąca. Utwory zawsze są przygotowane od A do Z, ale dzięki temu podczas bitwy z loopstacją widz ma przed sobą prawdziwy, energiczny i przepełniony emocją LiveAct – czyli tworzenie muzyki na żywo. Sprawdźcie sami tę bitwę z mistrzostw świata z zeszłego roku, a zrozumiecie o czym piszę.

Beatbox i loopstacja to obecnie najszybciej i najdynamiczniej rozwijające się połączenie. To co można tworzyć za pomocą jednego i drugiego wydaje się nie mieć żadnych ograniczeń. Beatboxer staje się jeszcze bardziej niezależny na scenie, ponieważ swój instrument ma zawsze ze sobą – narząd mowy – a loopstacja pozwala na korzystanie z kilku takich instrumentów na raz. W Polsce w zeszłym roku też mieliśmy pierwszy raz kategorię loopstation battle, którą wygrał Jan „Elf” Czerwiński, a tutaj możecie sprawdzić jego nagranie eliminacyjne.

BOOS RC 505 LOOPSTATION

Powiązane:
Najnowsze newsy:
Komentarze: