Momenty, kiedy Kuba Knap zaskoczył najbardziej

Opublikowano: 26/04/2020
Autor: Maciej Werner
Zdjecie newsa

Dryblas znowu nas zaskoczył! Po pierwsze tym, że dwupłytowe wydawnictwo „Kuchnia Polska/Fundament” ukazało się na rynku bez uprzedniego wskazania daty premiery. Niespodziewanie okazał się nią piątek 17-go kwietnia. A po drugie, raper kolejny raz uraczył nas materiałem innym niż poprzednie, ponownie podnosząc sobie poprzeczkę. Sprawdziliśmy zatem, który to już raz Kuba Knap wprawił nas w zaskoczenie.

„Mhm”

Pierwszy raz Knapiwo zaskoczył mnie urządzając sobie singlową efektowną przejażdżkę cadillaciem, promując epke „Bez Nerwów, bez złudzeń”. Prawdziwe zaskoczenie przyszło jednak chwilę później, wraz z pierwszym numerem i klipem promującym legalny już debiut w barwach Alkopoligamii. Chodzi oczywiście o numer „Mhm”, w którym Knap leci praktycznie jedną długą zwrotkę, nawijając ponad 80 wersów, bez żadnego refrenu i pauzy. Wybranie takiego kawałka na pierwszy singiel promujący debiut ruchem było dość odważnym i zaskakującym, jak i cały krążek „Lecę, Chwila, Spadam”. Na pierwszym albumie Kuby zaskoczyło mnie bowiem znalezienie tego, czego w polskim rapie dotąd mi brakowało – luźnej, ale stylowej, nie wymuszonej niczym nawijki na pięknie płynących beatach. Coś pomiędzy Devinem, a Curren$ym, ale z zachowaniem dużej dozy naszej rodzimej swojskości i klimatu.

„Jak to się robi”

No właśnie, wraz z drugim albumem Kuba pokazał nam jak się robi hip hop. Rozleniwieni g-funkiem i upaleni beatami z pierwszego albumu, singlowym bonus trackiem na mocnym beacie z walącymi bębnami, zapowiadającym to, że „Ludzie Mówią Różne Rzeczy”, dostaliśmy przez głowę z zaskoczenia. I ponownie zaskoczył nas i sam Kuba, który przestawał już całymi dniami być „Zbyt dziabnięty”. Pojawiło się więcej zastanowienia i refleksji, a podczas odsłuchu drugiego solowego lonplaya reprezentanta WCK zaskoczył pierwszy, chyba tak osobisty numer Kuby, skierowane bezpośrednio do ojca „Co byś zrobił?”. Na tym krążku zaczyna być słyszalna ta „Zmiana Śpiewki”, która na każdym albumie Kuby zdaje się być coraz bardziej poważna. Zaskoczenie, że dalej nie będzie już tak lekko jak na „Lecę, Chwila, Spadam” przyszło właśnie wraz z tym krążkiem.

„Bejłocz”

Ten krążek to dla mnie również spore zaskoczenie. Po albumie w całości przygotowanym z Bonnym Larmsem zwyczajnie bowiem spodziewałem się więcej. „Bejłocz” niby jest fajne, jednak brakuje tutaj czegoś więcej, czegoś co sprawiłoby, że pamiętam ten materiał, bez wcześniejszego przypomnienia sobie tracklisty. Jednak jak się już sobie przypomni, przychodzi zaskoczenie, że to na tym krążku znajdują się tak dobre numery jak „Żaden Problem” czy „Gwiazdy”. Trzeci legal Knapiwa to także zapowiedź zmiany stylu życia rapera. Opcja „Bejływemyszon” coraz częściej zaczęła stawać się problemem, z którego Kuba Knap znalazł….

„Najlepsze Wyjście”

Co dla wielu mogło być niemałym zaskoczeniem. Album ten to bowiem dwupłytowe zapewnienie, że takiego Knapiwa, jakiego znamy z trzech pierwszych krążków, już nie spotkamy. Ostatni raz raper snuje nam „Opowieści Zza Baru Kontuaru”, i odtąd, zamknięty w „Tipiknapa” rozważa nad „Teorią Kolorów”. Nie myślcie jednak, że Kuba stał się odludkiem i ponurakiem. Humor dopisuje nadal, zamiast alko, jest natomiast więcej książek i przemyśleń. Zaskoczyła również zmiana wytwórni. Z Alkopoligamii na Hemp Records. Zmiana druga i ostatnia. Kolejne płyty Knapini wypuszcza już całkowicie własnym sumptem, czym z pewnością zaskoczył potencjalnych wydawców. Albumem „Najlepsze Wyjściem” Kuba Knap ogłosił także rozpoczęcie…. swojej kariery, co dla wielu zaskoczeniem również było nie małym.

„Samotny tramp”

Cztery lata po debiucie Warszawiak rozpoczął swoje, mam wrażenie niekończące się, rapowe wojaże po kraju. Wyprodukowany przez Opiata i Panamę i nagrany we Wrocławiu „Knurion” jest efektem pierwszego z nich. Kuba Knap to nadal ten sam „Dobry Wariat”, jakiego znamy z pierwszych płyt, jednak rozsądniejszy, trzeźwiejszy, mądrzejszy. Teraz to też „Samotny Tramp”, który idzie przed siebie „i w duchu czuje Wiary blask”. Knapiwo zaskakuje też swoim stałym podwyższaniem rapowych skillsów, z płyty na płyty zaliczając progres. Zagadkowy może być więc fakt, że odbiór albumów Kuby jest niestety coraz mniejszy, co mając na względzie, muzyczny jak i tekstowy poziom jakie prezentują kolejne wydawnictwa Knapa, zdaje się być kompletnie niezrozumiałe.

„Renegaci Funku”, „Wpierpol”, „Damarade” i „Koniec Końców”

A po drodze jeszcze efekt współpracy „Na Rejonie Na Patencie”. W 2019 roku Kuba Knap zaskakiwał nas nieustannie, co chwila wydając nowy materiał, zaskakując przy tym tempem studyjnej pracy. „Flaj Łajz” nagrane z Renegatami Funku w Siedlcach, „Wpierpol” zrobiony w Opolu wraz z Okolicznym Elementem, „Damarade” będące wynikiem odwiedzin u trójmiejskiej Undy, by na „Koniec Końców” poczynić nagrywki z powrotem w Warszawie. W roku ubiegłym odnieść można było wrażenie, że Kuba Knap nagrywa wszędzie. Premiery kolejnych płyt zaskakiwały nas praktycznie co kwartał, a pomiędzy nimi Knapini zdążył jeszcze promować wraz z WCK drugi zespołowo nagrany album „Stej Tru” oraz zapowiedzieć kolejny longplay.

„Kuchnia Polska/Fundament”

Premierą którego również zaskoczył wszystkich. Kuba Knap swój najnowszy album wydał bowiem bez wcześniejszego wskazania konkretnej daty premiery. Wszystkim osobom, które dwupłytowe wydawnictwo „Kuchnia Polska/Fundament” nabyły w preorderze, urządzono zatem niemałą niespodziankę, poprzez doręczenie z zaskoczenia paczki z płytami Knapiwa. Płytami bardzo dobrymi, i tutaj zaskoczenia większego nie było. Tym jednak co w samym wydawnictwie „Kuchnia Polska/ Fundament” zaskoczyło mnie w pierwszej kolejności to warstwa muzyczna. Jednak nie część autorstwa, owianego tajemnicą do dnia premiery, DJ’a 600V, tylko część, którą przygotował Młody z Heavy Mental. Beatmaker z Bielska-Białej produkował już dla KRS-One’a, a teraz wysmażył Kubie najtłustsze beaty, jakie ostatnio słyszałem, prawdziwy rapowy „Łomot”. Sprawiło to, że to właśnie „Kuchnia Polska”, częściej niż „Fundament” z tego dwupłytowego wydawnictwa, gości w moim odtwarzaczu. Ponownie, jakżeby inaczej, zaskakuje i sam gospodarz. W tekstach odkrywa się jeszcze bardziej, dając nam swój najbardziej osobisty materiał w dyskografii, samemu zauważając, że „bałem się tej premiery, bo słuchając tego albumu czuje się nagi”. I rzeczywiście tak jest. „Kuchnia Polska/Fundament” to najpoważniejsza rzecz jaką nagrał Kuba Knap. I z pewnością, jeden z jego najlepszych albumów.

Powiązane:
Najnowsze newsy:
Komentarze: