TOP 10 kawałków 2020 według Blendera

Opublikowano: 27/03/2021
Autor: Bartłomiej Kmieciak
Zdjecie newsa

Polski rap na dobre wszedł już w rok 2021. Jak dotąd jest to rok naprawdę mocny. Co by jednak nie mówić, 2020 też obfitował w naprawdę dobre produkcje, a my wybraliśmy 10, naszym zdaniem, najciekawszych z nich. Gotowi? No to lecimy!

Mops – Swag (2 stycznia)

Gdyby istniała kategoria „PRZEWÓZKA ROKU”, „Swag” byłby niekwestionowanym faworytem do wygranej. Osobiście niespecjalnie lubię przechwałki raperów, ale Mopsa przechwałki uwielbiam! Dlaczego? Bo to król ironii i dowcipu, co właśnie udowadnia kawałkiem „Swag”. Przezabawne linijki i swobodne flow Mopsa doskonale skomponowało się z bitem DJ’a Pete’a, a wielokrotnych rymów nawet nie liczcie, bo Wam palców w obu dłoniach nie wystarczy. Wpatrzcie się za to w klip, w którym członek legendarnego Smagalaz prezentuje swoje komediowe zdolności również jako aktor.

Slalom & Tonie FFB – L’OREAL G (14 lutego)

Hit minionego lata zaliczył mały falstart i wyszedł już w walentynki. Może to i dobrze, bo kiedy nadeszły ciepłe dni, każdy miał już wyryte na blachę słowa kawałka. Dr Slalom i Fifi pokazali, że można stworzyć bujającego letniaczka bez posmaku tandety, co w przypadku tego typu numerów nie zdarza się zbyt często. Poza tym, chłopaki na nowo zdefiniowali pojęcie luzu na bicie.

Miły ATZ – Czarny swing (24 marca)

Tytułowy utwór z debiutu Miłego ATZ pod szyldem Def Jam jest tym, czego na naszej scenie brakuje. „Czarny Swing” wypełnia pustą lukę, przeznaczoną na wyspiarskie brzmienia. Ilekroć ktoś wjeżdżał na naszym podwórku w garażowej konwencji, były to pojedyncze strzały lub nie zyskiwał zbytniej popularności. W przypadku Miłego jest inaczej. Pochodzący z Gniezna raper pokazuje, że Polski słuchacz czuje brudne, garażowe brzmienie, tylko trzeba mu je umiejętnie zaserwować. „Czarny Swing” to bardzo udane przeniesienie wysp na nasz grunt i wreszcie możemy usłyszeć tę konwencję w dobrym wydaniu nie tylko u Wuzeta.

Quebonafide – COJESTMAŁPY (1 kwietnia)

Kawałek budzący niesłychane emocje z dwóch powodów. Po pierwsze, pochodzi z długo wyczekiwanej płyty szefa QQ, który zrobił sobie niemałą przerwę od nagrywek. Oczekiwania odnośnie „Romantic Psycho” były duże, ale Quebo ostatecznie im sprostał, czego dowodem jest, m.in. w/w numer. Po drugie, „COJESTMAŁPY” to remix niepublikowanego wcześniej utworu Smarkiego Smarka, więc można powiedzieć, że mamy dwa powroty na jednym tracku.

Mada x Temzki – W szeregu (dziwko!) (4 czerwca)

Mada jest jednym z najlepszych tekściarzy na scenie, a do tego posiadaczem jedno z najbardziej nieoczywistych i oryginalnych flow. „W szeregu” to prawdziwa uczta dla każdego słuchacza, dla którego rap to ambitny tekst z metaforami, złożony na wielokrotnych rymach i położony na samplowanym bicie. Chcesz sobie złamać głowę rozkminiając linijki? Włącz sobie Madę. Razem z Temzkim dostarczyli w numerze dokładnie wszystko to, co w rapie jest najlepsze.

Decks x Luniz x WSRH – Hajs/Dough (21 sierpnia)

Mixtape’y Decksa to istne skarby naszej sceny. Dzięki nim nasi rodzimi raperzy mają okazję tworzyć wspólne kawałki z legendami ze Stanów. W zasadzie mógłbym wymienić tu niemal wszystkie numery z „Mixtape 7”, bo płyta jest naprawdę mocna i wyrównana, ale wybieram kooperację WSRH i Luniz. Shellerini i Słoń są w wyśmienitej formie i za co się nie złapią, powstają sztosy. Do Luniz z kolei zawsze miałem sentyment, zwłaszcza przez ich największy hit „I got 5 on it”, który ostatnio odświeżony został w ścieżce dźwiękowej do filmu „Us”.

UNDA – Zapalniczka (3 września)

UNDA to, podobnie jak WCK, fenomen naszej sceny. Skład z własnym, totalnie oryginalnym przelotem, bez cienia parcia na fejm, który przekornie wydaje się sam ich szukać. I tak jak „L’OREAL G” wleciało za wcześnie, tak UNDOWA „Zapalniczka” wleciała ciut po terminie, a również ma potencjał na wakacyjny powerplay. Temat zagubionej zapalniczki może wydawać się prozaiczny, ale jakże życiowy i każdemu znany! Nadmorska ferajna jak zwykle licznie zagościła na bicie i wypełniła go ziomalskim vibem.

Bober – Czarek (19 września)

Potężną odpowiedzialność wziął na siebie Bober, nagrywając „Czarka”. Zarówno muzycznie, jak i od strony wideo. Na obu jednak tych polach odniósł spektakularne zwycięstwo. Tribute dla jednego z najwybitniejszych aktorów polskiego kina to majstersztyk. Bober stworzył tekst, zawierający cytaty oraz odniesienia do kultowych filmów, w których grał Pazura. Jakby tego było mało, w klipie wcielił się w jedne z najsłynniejszych ról aktora. Biorąc pod uwagę, że Bober jest raperem o jednych z największych skillsów w grze, to nie mogło się nie udać.

Łagu – Wąsy, tatuaże i inne ch*je muje (19 października)

Po dłuższej przerwie powrócił Łagu – talenciak z mega potencjałem. W numerze „Wąsy, tatuaże i inne ch*je muje” opowiada, czym zajmował się pod swoją nieobecność w rapie oraz w dość przekorny sposób porównuje się z gigantami naszej sceny – Quebo oraz Taco. I trzeba przyznać, że poza brakiem tatuaży oraz wąsów, Łagu nie ustępuje im w niczym. Ujmuje nas dodatkowo swoim poczuciem humoru oraz naprawdę nieprzeciętnymi umiejętnościami. A i refren ładnie potrafi zaśpiewać.

WCK – Lazy One grała funk (28 listopada)

Zdecydowanie niedoceniony utwór, tak samo jak z resztą cały WoodCampKlin. Bit Dadiego to kosior, na którym latać mogliby najlepsi gracze ze Stanów. Mogliby, ale wjechali Wuceki i follow up’ując numer Eldoki „Daniel Drumz gra funk”, stworzyli prawdziwy klubowy banger. Dodatkowo, zgodnie z oldskulowym porządkiem rzeczy, zafundowali nam małe przypomnienie faktu, iż to DJ jest w hip-hopie postacią centralną. 

Powiązane:
Najnowsze newsy:
Komentarze: