Polski rap mieszkaniowy, nasze zestawienie.
Nie wszystko dobre, co znajduje się w serwisach streamingowych. Wiele udanych albumów nadal pozostaje nie dostępnych w wersji cyfrowej, zatem jedyną w pełni legalną opcją ich odsłuchu, jest zarzucenie oryginalnego nośnika na sprzęt grający. Użycie wyszukiwarki na platformach oferującej zdigitalizowane płyty będzie bowiem zabiegiem bezcelowym. Jakich więc albumów z naszego rodzimego rapowego podwórka cyfrowo nie posłuchamy?
DJ 600V – „Style: Operacja Zrób To Głośniej”
„Style: Operacja Zrób To Głośniej” to jak dotąd ostatni producencki album, który wypuścił DJ 600V. Płyta premierę, nakładem Fonografiki, zaliczyła 6 grudnia 2004, a Volt kontynuował na niej proces przeszczepiania zachodnich trendów na nasze podwórko, rozpoczęte rok wcześniej na „600°C”. Bardzo udanie, z resztą. 600V jeszcze odważniej bawi się elektroniką i syntezatorami, cały czas zachęcając, by „zrobić to głośniej”. To z tego albumu pochodzi mocny hit, jakim jest singlowa „Bujaka” w wykonaniu Analogii, i to na tym albumie swój połamany styl zaprezentował duet Pokahontaz, dając przedsmak tego, co czeka nas, na płycie „Receptura”, w której DJ 600V również maczał palce. Dodajmy do tego mistrzowski pokaz stylu donGURALesko w „To Jest Ten Bit, Ha!” czy wjeżdżającego na ruffrydersowej produkcji Pona w numerze „Chwila Zwątpienia”. Promując tą płytę DJ 600V uczynił przy tym ukłon w stronę klasycznie brzmiącego rapu, do drugiego klipu wybierając utwór „Esencja” Numera Raz. Wielka szkoda, że płyty „Style: Operacja Zrób To Głośniej” nie możemy posłuchać za pośrednictwem serwisów streamingowych. A jeszcze większa, że DJ 600V nie kontynuował tworzenia producenckich albumów, gdyż bezsprzecznie są to kamienie milowe polskiego rapu.
Dinal – „W Strefie Jarania I W Strefie Rymowania” i „Kaseta Demonstracyjna”
Jeśli mielibyśmy wskazać winnych (lub zasłużonych) rozsiania na Polskę mody na wielokrotne rymy, wycelowalibyśmy palcem wskazującym prosto w Dinal Tim. W czasach kiedy Polska wciąż jeszcze częściowo wychodziła z ery dukania, opolski skład był już dwa poziomy wyżej. Pan Wankz, Mejdej i DJ URB od początku wiedzieli, że ich rap „ma być fajny, bo trudny” i takim go też uczynili. Wydana w 2003 roku „Kaseta Demonstracyjna” pokazała, jak zaawansowane mogą być rapowe rymy po Polsku i zwróciła uwagę środowiska na Dinali. „W Strefie Jarania I W Strefie Rymowania”, które premierę zaliczyło trzy lata później, ugruntowało ich pozycję jako najbardziej technicznych tekściarzy na naszej scenie. Niestety w momencie największego zainteresowania składem, ten zakończył działalność i każdy z jego członków poszedł w swoją stronę. Z tego co się orientujemy, kontaktu pomiędzy Wankejem, a Mejem nie ma, więc i do rozmowy o udostępnieniu obu albumów Dinali w streamingach pewnie nie dojdzie.
Lukatricks – „Czarne Złoto”
„Czarne Złoto” to producencki album Jajonasza, który ten projekt realizował pod ksywą Lukatricks. Pochodzący z Katowic raper i producent jest jednym z pionierów sceny. Zaczynał wraz z kolegami z klasy, Magikiem i Dabem, jako Young Rappers, a następnie wziął udział w nagrywaniu kultowej „Księgi Tajemniczej. Prolog”. Następnie drogi Jajonasza i K44 coraz bardziej się rozchodziły. Jajo współtworzyć zaczął inne zespoły, a swoje bity podrzucał ówczesnej czołówce sceny. W 2010 roku natomiast Jajonasz nakładem własnego labelu Gopside zaprezentował swój jedyny producencki album pt. „Czarne Złoto”, którego tytuł pochodzi od nazwy zespołu, który Jajo próbował tworzyć wraz z Joką i HST. Cała trójka, a także Fokus, obecna jest w promującym „Czarne Złoto” utworze „Trzeba wziąć”. Z resztą, HST i właśnie Fokus, towarzyszą Jajonaszowi w większości kawałków na jego jedynym albumie. Demonstrując tym samym samym, z resztą reprezentantów rapowego Śląska, ówczesną siłą tamtej części kraju. Na „Czarnym Złocie” pojawiają się także raperzy z innych regionów, jak TEDE, Eldo, Pih, O.S.T.R. czy Smarki Smark, czyniąc z producenckiego albumu Lukatricks udany materiał.
Mały Esz Esz – „Bez Zabezpieczeń”
Mały Esz Esz, obecnie już Mały Esz, to kolejny raper, który przed dwoma dekadami nagrał i wydał bardzo dobry album. Chodzi oczywiście o „Bez Zabezpieczeń”, w 2004 roku wypuszczone nakładem Fonografiki. Jest to wyjątkowo pechowy rok dla tej nadal istniejącej wytwórni, gdyż jest to kolejna pozycja z katalogu sprzed dwudziestu lat, której na próżno szukać w wersji cyfrowej na oficjalnych kanałach, z których odsłuch mógłby dać korzyść samemu autorowi. A szkoda, gdyż do pierwszego solo Małego Esz Esza fajnie jest wrócić. Dla samego gospodarza, produkcji autorstwa Szoguna, czy gościnnych zwrotek od Emazeta, Wudoe i Pezeta.
Na Pół Etatu: „Materiał Pilotażowy” i „Materiał Promocyjny”
Pochodzący z Mokotowa bracia Feelhip i Quiz, wspierani przez DJ’a Slipa, to skład, do którego mamy ogromną słabość. Niemniejszy jest nasz niedosyt twórczości Na Pół Etatu, która liczy zaledwie trzy albumy. „Materiał Biograficzny”, wydany najpóźniej, bo w 2011 roku, jako jedyny z nich dostępny jest w cyfrze. I szkoda. Nie zliczymy ile wyświetleń nabiliśmy na YouTube przypadkowym ludziom, którzy wrzucili „Materiał Pilotażowy” i „Materiał Promocyjny” na swoje konta, bo niestety nawet tam albumy te nie doczekały się oficjalnej wrzutki. Czym jest to spowodowane? Ciężko powiedzieć, ale nie napawa to optymizmem w kontekście uzupełnienia o te pozycje biblioteki na streamingach. Najlepszy, polski truskul najprawdopodobniej będzie musiał więc zostać na YouTube, dyskach twardych i w naszych serduszkach.
Numer Raz – „Muzyka, bloki, skręty” i „Ludzie, maszyny, słowa”
Numer Raz, jak dotąd, wydał dwa solowe albumy. Pierwszy w 2004, drugi w 2009 roku. Oba ukazały się w Wielkim Joł i obydwu cyfrowo nie posłuchamy. Czy powodem jest konflikt z byłym kolegą z zespołu? Nie będziemy w to wnikać. Faktem jest natomiast, że dwóch udanych płyt w legalnej formie w sieci nie znajdziemy. Nawet na YouTube bowiem zarówno „Muzyka, bloki, skręty” jak i „Ludzie, maszyny, słowa” zamieszczone są jedynie przez prywatnych użytkowników. Niestety, zwłaszcza jeśli chodzi o pierwsze solo Numera Raz. Przypomnijmy, że to z nagranej wraz z DJ’em Zero płyty pochodzi będącego swego czasu sporym hitem, singlowa „Chwila” z Sistars, oraz także lecący w intensywną rotacją na Vivie numer „Ławka, chłopaki z bloków”. Drugi solowy album Numera, czyli wydana po pięciu latach płyta „Ludzie, maszyny, słowa” nie przyniosła już kawałków, które cieszyłyby się podobną popularnością. Chociaż płyta nie odbiega poziomem do poprzedniej. To przy pracy nad tą płytą pojawił się w studiu Wielkiego Joł nikt inny jak Sir Michu, a wybrane na singiel „PL.otki” nadal dostępne są na oficjalnym kanale NWJ.
Obóz T.A. – „Obóz TA” i „OBÓ2 TA”
Kilku pewnie rozśmieszy, że uwzględniamy również Obóz T.A. w zestawianiu album, których brakuje nam w streamingach. Faktem jest jednak, że albumów wspólnie nagranych przez łódzką ekipę w serwisach w sieci nie znajdziemy. A to również jest kawał historii polskiego rapu. Na wypuszczonej w 2000 roku przez Camey Records płycie Obóz T.A., obok kontrowersyjnego Reda, a także Spinache’a i Cezeta, którzy jako Thinkadelic legal mieli już za sobą, pierwsze kroki stawiał przecież nikt inny jak O.S.T.R. Dający poznać się zarówno jako raper i producent. Ostrego na wydanej po czterech latach, przez Fonografikę, a jakże, płycie „OBÓ2 TA” już nie usłyszeliśmy. Otrzymaliśmy za to niesamowicie wyluzowany i nośny singiel „Na zawsze”, esencjonalną „Miłość do hip-hop’u 2” czy nostalgiczne „Kości rzucone 4”. Co ciekawe, te kapitalne single od zapomnienia ratuje sam Spinache, zamieszczając je na swoim własnym kanale. Chciałoby się całych płyt, jednak.
Spinache – „Za wcześnie”
Zaburzamy na chwilę alfabetyczny porządek tego zestawienia, gdyż jeśli wspomnieliśmy Obóz T.A. to nie sposób nie zauważyć, że albumu, którego również brakuje w serwisach streamingowych to pierwsze solo Spinache’a właśnie. Wydanej w 2003 roku przez Gigant Records płyty „Za wcześnie”. Południe brzmienie swoimi bitami próbował na niej przemycić sam Spinache, a bardziej klasyczne akcenty dorzucił O.S.T.R., gościnnie obecny także w dwóch numerach. „Za wcześnie” stanowi też niejako pomost pomiędzy pierwszym, a drugim Obozem, ukazując zmiany, jakie zaszły w zespole, a także rapowy klimat w Łodzi dwadzieścia lat wstecz. Album całkiem zapomniany, aczkolwiek z kilku powód istotny.
Ortega Cartel – „Zakazany Owoc” i „Lavorama”
Halo, Kanada? Coś się zacięło… Ortega Cartel, w grudniu 2022, postanowili pojawić się w końcu na cyfrowych streamingach. Na pierwszy ogień poszło „Paskowy Duel EP”. Miesiąc później dołączyło do niego „Podziemne Disco”, a 20 kwietnia 2023 uploadu doczekało się „Nic się nie dzieje”. Fani Patr00 i Pitera Pitsa od razu zauważą, że jednej pozycji w cyfrowej bibliotece Ortegi jeszcze brakuje. Mowa oczywiście o debiutanckim „Zakazanym Owocu” z 2004 roku oraz ostatnim, jak dotąd, wydawnictwie, „Lavorama”. I o ile w przypadku „Lavoramy” jej pojawienie się w cyfrze to raczej kwestia czasu, o tyle w przypadku „Zakazanego Owocu” nie bylibyśmy tego tacy pewni. Z albumami, które liczą sobie już dwie dekady często jest tak, że odgrzebanie plików w wysokiej jakości graniczy z cudem. Cuda jednak czasem się zdarzają, więc nikt nie zabroni marzyć o tym, że kiedyś pełna dyskografia Ortega Cartel dostępna będzie na streamingach.
Pijani Powietrzem – Zawieszeni w czasie i przestrzeni
Pijani Powietrzem
Smarki Smark „Najebawszy EP”
Czy „Najebawszy EP” to najlepsza, polska, podziemna epka? Smarki Smark z pewnością ma za sobą całą rzeszę fanatyków, którzy gromkim chórem odpowiedzieliby, że tak. I choć ze zdaniem tym można polemizować, na pewno nie jest ono wybitnie kontrowersyjne. Album reprezentanta Brudnych Serc, na bitach Kixnare’a, otoczony został swego czasu istnym kultem. Fizyczne wydanie „Najebawszy EP” to święty Graal, który w swoich kolekcjach posiadają najwierniejsi fani i najbardziej wytrawni kolekcjonerzy. W serwisach streamingowych jednak na próżno szukać wydanego w 2005 roku materiału. Sam Smarki, nie licząc leaku z 2020 roku, jest już od wielu lat nieaktywny rapowo i na powrót raczej się nie zanosi. Jura zmienił AirForce’y na Gino Rossi i choć to trudne, musimy się z tym faktem pogodzić.
TEDE – Notes
Ta pozycja tym zestawianiu już zaraz może okazać się być nieaktualna. „Notes” na streamingach miał bowiem pojawić się już jakiś czas temu, jednak w wyniku klasycznej obsuwy, a także początkowej niepamięci, którą wykazała się obecnej na tym albumie diva polskiej piosenki Zdzisława Sośnicka, pojawić ma się, jak zapowiada sam TEDE, wkrótce. Na ten moment jednak trzecie solo TDF’a w przepastnej dyskografii rapera, jest jedynym albumem niedostępnym w serwisach streamingowych. Na TEDEWIZJI bowiem, czyli oficjalnym kanale Tedego na YouTube, „Notesu” słuchać możemy do woli. A jest czego słuchać. Ciężko wręcz wybrać najlepsze utwory z tego albumu, gdyż każdy ma w sobie „to coś”, a wielu słuchaczy to właśnie „Notes” wskazuje za jedną z lepszych solówek TDF’a. Raper na swoje trzecie, również wydane w 2004 roku, solo zebrał bity od różnych producentów, jak O.S.T.R., Magiera, Mikser, O$ka i Matheo, a także kilka, w tym do singlowego „Jak żyć?” ze wspomnianą Zdzisławą Sośnicką, wyprodukował sam. „Notes” to zarazem, na ten moment, ostatni album, który TEDE nagrał na podkładach różnych beatmakerów. Kolejny realizowany w tej formie, czyli „VOX VERITATIS” dopiero ujrzy światło dzienne.
Tetris – „Dwuznacznie” i „Naturalnie”
Jeśli mowa o królach złotej ery polskiego podziemia, grzechem niewybaczalnym byłoby pominąć Te-Trisa. Chłopak z Siemiatycz, który w 2004 roku oczarował nas swoim stylem wolnym, jeszcze w tym samym roku wypuścił swój pierwszy nielegal, „Naturalnie EP”. Już wtedy Tet wyraźnie wyprzedzał znaczną część sceny. Technika z jaką składał wersy oraz lekkość i elegancja z jaką poruszał się na bitach, wyznaczały nowy standard. Dalej było tylko lepiej. „Dwuznacznie”, czyli legalny debiut Te-Trisa w ramach wytwórni Reformat, wyszło w 2009 roku i z miejsca stało się klasykiem. Od strony produkcyjnej zadbali Qciek, Stona, O.S.T.R., DJ Creon, DJ Tort, Urbek oraz sam Tet. Wśród gości tytani tamtych czasów, m.in. W.E.N.A., Łona, Pogo i O.S.T.R.. „Naturalnie EP” i „Dwuznacznie” to kawał rapu najwyższej próby, którego na streamingach zdecydowanie brakuje.
W.E.N.A. i Rasmentalism – „Duże Rzeczy”
Kiedy w 2009 roku po rapowych forach rozeszła się informacja, że W.E.N.A. i Rasmentalism połączą siły na wspólnym albumie, słuchacze nie mogli spać z ekscytacji. Zarówno Wudoe jak i Ras z Mentem byli wtedy po swoich podziemnych debiutach, które odbiły się szerokim echem. W przypadku Weny było to kultowe „Wyższe dobro”, a w przypadku Rasmentalismu „Dobra muzyka, ładne życie”. Czy fuzja ówczesnych hetmanów podziemia zażarła? Jeszcze jak! „Duże Rzeczy” udowodniły, że W.E.N.A. i Ras to topowi tekściarze drugiego obiegu. Ment siekał bity, które w erze truskulu były istnym miodem na serce słuchaczy. Wśród gości istni tytani – Smarki Smark, Zkibwoy i Te-Tris. Bilety na koncerty Weny i Rasmentalismu wyprzedawały się na pniu, a „Na zewnątrz” niemalże zastąpiło hymn narodowy. Jak to możliwe, że tak ważnego albumu, po którym kariery całej trójki eksplodowały jeszcze bardziej, wciąż nie ma w cyfrze?
(Fot. główna – okładki wymienionych albumów)