Żadnych gości na nowym albumie duetu Nas & Hit-Boy

Opublikowano: 12/11/2022
Autor: Maciej Werner
Zdjecie newsa

Nas & Hit-Boy w dniu wczorajszym zaprezentowali „King’s Disease III”. Kolejny, dokładnie czwarty, zrealizowany w duecie na przestrzeni ostatnich dwóch lat, album. Wydawnictwo zaskakujące pod kilkoma względami. I przede wszystkim wybornie brzmiący. Do czego 'New Gang Starr” zdążył już nas przyzwyczaić.

Nasir Jones nigdy wcześniej, w trwającej trzy dekady karierze, nie był tak aktywny jak teraz. Zdawałoby się, że Nas w rap grze osiągnął już wszystko. Poziomem swoich albumów, umiejętnościami, tekstami i postawą udowodnił natomiast, że na miano jednego z najlepszych raperów na scenie zasługuje niekwestionowalnie. A następnie Nasty Nas spotkał Hit-Boy’a. Dzięki czemu słuchacze w 2020 roku otrzymali rewelacyjne „King’s Disease”, a Escobar z Queens przytulił swoją pierwszą, a jakże zasłużoną, nagrodę Grammy. Wydaną po roku częścią drugą Nas & Hit-Boy dowiedli z kolei, że nie było to spotkanie przypadkowe. A świąteczna niespodzianka w postaci „Magic” jeszcze bardziej utrwaliła przekonanie, że oto na scenie już na dobre zadomowił się nowy, klasyczny, bowiem złożony z rapera i producenta, duet. Słusznie okrzyknięty jako ’New Gang Starr’.

https://www.instagram.com/p/Ck3p77-LTW3/

Nas & Hit-Boy przed dwoma laty, jako duet, startowali z pozycji wygranych. Odnieść można, zwłaszcza teraz, po premierze „King’s Disease III”, że przyjęli postawę debiutantów! Ich pierwsza wspólna płyta skutecznie zwróciła uwagę środowiska, na to, co wspólnie do zaprezentowania mają Nasir Jones i Chauncey Hollis. Poziom „King’s Disease” słusznie natomiast wyróżniono nagrodą Grammy w kategorii Najlepszego Rapowego Albumu. Z kolei Nas i Hit-Boy już po niecałym roku, wydając „King’s Disease II” potwierdzili, że wspólnie osiągnięty sukces i uznanie nie jest dziełem przypadku. Kontynuując porównanie do debiutantów, to wszakże drugi album postrzega się jako ten gruntujący pozycje autora bądź też autorów. Dyskusje o tym, czy która część „King’s Disease” jest lepsza trwały dość długo. A Nas & Hit-Boy do stawki, bez wcześniejszych zapowiedzi, po jakimś czasie dorzucili jeszcze świąteczne „Magic”. Przez wielu uznawany za jednak najlepszy album tego duetu. Do czasu dnia wczorajszego, czyli premiery „King’s Disease III”.

W przypadku współpracy Nasira Jonesa i Hit-Boy’a to właśnie czas jest mocno istotną kwestią. Nas bowiem nigdy wcześniej nie wydawał swoich albumów w tak krótkich czasowych odstępach. Od czasu rozpoczynające karierę „Illmatic” z 1994, kolejne płyty Nas wydawał z przerwami wynoszącymi co najmniej dwa lata, a najdłużej czekaliśmy aż sześć. Od czasu rozpoczęcia współpracy z Hit-Boy’em w przeciągu zaledwie dwudziestu czterech miesięcy Nasty Nas nagrał aż cztery płyty! Śmiało można zatem stwierdzić, że Nasir w 2020 roku rozpoczął nowy etap swojej kariery. A czym jeszcze wypuszczone właśnie „King’s Disease III” różni się od poprzedników? Jak i wszystkich pozostałych albumów Esco? Otóż „King’s Disease III” jest pierwszą płytą, którą Nas nagrał całkowicie w pojedynkę! Trzecia płyta na beatach Hit-Boy’a jest kompletnie pozbawiona gościnnych występów. A taka sytuacja nie miała miejsca jeszcze przy żadnej solówce Nasira Jonesa! Ponownie skłania to do porównania duetu Nas & Hit-Boy do twórców rozpoczynających dopiero drogę na najwyższy poziom mainstreamu.

„King’s Disease” stanowiło wkroczenie na scenę jako duet i album mający przyciągnąć uwagę. Część druga tą uwagę miała utrzymać. „King’s Disease III” to z kolei już materiał nagrany z przeświadczeniem, że celem nie jest już demonstracja umiejętności, a chęć przedstawienia wspólnej wizji. Już bez pomocy równie uznanych znajomych z branży jak Anderson .Paak, Eminem czy Ms. Lauryn Hill, tylko w dwójkę, Nas & Hit-Boy nagrali album taki, jak chcieli. Nasty Nas sprawia wyrażenia wyluzowanego za mikrofonem tak, jak jeszcze nie był. Zaskakuje zmianami flow, przyspieszeniami i przełamywaniem rytmu. Pozwala sobie na wiele, pokazując ogromną pewność siebie. Słuchając „King’s Disease III” wyczuć można, że chęć eksperymentowania u Nasira Jonesa wynikła ze świadomości, że ciężaru swojego albumu nie dźwiga już samodzielnie. Stoi bowiem za nim Hit-Boy. Swoimi produkcjami idealnie zgrywający się z rapem i tekstami Nowojorczyka. A w tych zawartych na „King’s Disease III” raper nawiązuje kilkukrotnie do istotnych wydarzeń ze swojej przeszłości. W żartobliwy sposób powraca do beefu Jay’em, ale też dosadnie odpowiada swoimi oponentom. Doszukać możemy się także, niestety niejednoznacznej, zapowiedzi wyczekiwanej współpracy z DJ’em Premierem.

Ta trwająca z Hit-Boy’em jest natomiast niezwykle udana, a album „King’s Disease III” uznać można za jej kompletne zaprezentowanie. Nas & Hit-Boy najnowszym albumem przedstawili już wyłącznie autorską, zrealizowaną jedynie w duecie, wizję rapu, a dyskusje, która część „King’s Disease” jest tą najlepszą, podejrzewamy, trwać będą długo.

Nas-&-Hit-Boy-King's-Disease-3

Nas & Hit-Boy – King’s Disease III

01. Ghetto Reporter
02. Legit
03. Thun
04. Michael & Quincy
05. 30
06. Hood2Hood
07. Recession Proof
08. Reminisce
09. Serious Interlude
10. I’m On Fire
11. WTF SMH
12. Once a Man, Twice a Child
13. Get Light
14. First Time
15. Beef
16. Don’t Shoot
17. Til My Last Breath

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Powiązane:
Najnowsze newsy:
Komentarze: