Jak Peja świętował 20-lecie „Na Legalu?”

Opublikowano: 18/12/2021
Autor: Maciej Werner
Zdjecie newsa

15-go grudnia minęły dwie dekady odkąd Peja i Slums Attack wydali w T1-Teraz przełomowy album „Na Legalu?”. Dla poznańskiego duetu najistotniejszy materiał w karierze, jedna z najważniejszych płyt dla polskiego hip-hopu i bezdyskusyjny klasyk. A jak Rychu świętował okrągłą, dwudziestą rocznicę premiery „Na Legalu?”?

O tym, że kroi się coś dużego, wiedzieliśmy od kilku miesięcy. W październiku natomiast Rychu ogłosił start przedsprzedaży tajemniczego wydawnictwa, tymczasowo opisywane jako „** ******”. Skojarzenia z kultowym „Na Legalu?” nasuwały się samoistnie. Oprócz samego „roboczego” tytułu, jak i okładki, także zaplanowana na grudzień data premiery nakazywała spodziewać się wydawnictwa celebrującego jubileuszową rocznicę wydania tego epokowego albumu. Do samego dnia premiery, ostatecznie przesuniętego na 17-go grudnia, słuchacze nie wiedzieli, co nabyli w cieszącym się dużą popularnością preorderze.

Ściślej rzecz ujmując, szczęśliwi nabywcy fizycznych wydań „N* *****U”, co znajduje się na premierowej płycie, wiedzieli już od środy 15-go grudnia. Bowiem od dnia, w którym Peja i Slums Attack świętowali dwudziestolecie „Na Legalu?”, do słuchaczy docierać zaczął enigmatycznie przedstawiany album „N* *****U”. Kto jak kto ale Rychu pochwalić może się fanami naprawdę lojalnymi. I nikt z tak wielkiego grona do piątkowej premiery nie pucnął się, co znajduje się na tym tajemniczym wydawnictwie. Sam autor natomiast w obszernym wpisie w mediach społecznościowych cofnął się do momentu sprzed dwudziestu lat.

No dobra… Też skreślę tych kilka słów. W sumie to album dla mnie wiele znaczący. Sięgałem po niego w wielu okresach mojego życia Za każdym razem odkrywając go na nowo. Zarówno plusy jak i tzw. mankamenty. Szukałem w nim tez siebie z czasów kiedy wszystko wydawało się bardziej proste choć życie mocno to weryfikowało, bo łatwo nigdy nie było, nie jest i raczej już nie będzie. Ten krążek to dla mnie więcej niż przełom w muzyce. Pomijając, fakt iż zapewnił mi „muzyczną nieśmiertelność” czy chuj wie jak to zdefiniować jest znakiem czasów, w których przyszło mi egzystować jako raper idealista:) Jak wiele od tych 20 lat się zmieniło najbardziej wiem ja sam. Jak bardzo ewoluowałem lub jak kto woli regresuję wiecie i Wy. Jedno jest pewne. Ta płyta stanowi przykład w jaki sposób muzyczna autentyczność, szczerość i pasja z jeżyckich podwórek wyprowadziła rapowy nurt na ówczesne salony. Coś co dzisiaj jest w zasadzie standardem wtedy budziła moje wątpliwości. Nigdy nie chodziło mi o masowego słuchacza. To czasy kiedy rapu słuchali fani rapu i tworzyli go autentyczni twórcy budujący swój background na milionach przegrywanych płyt (!) na kaseciaku. To czasy kiedy chciano już wtedy ten nurt ugrzecznić i promować w mainstreamie na własnych zasadach wyznawanych przez tzw. muzycznych gigantów. To czasy kiedy z rapu w tradycyjnych mediach drwiono podobnie jak w ówczesnym środowisku muzycznym. Raperzy robili sobie zdjęcia z prawdziwymi fanami, bo ich rozpoznawalność była zarezerwowana wyłącznie dla ludzi w temacie. Nie było randomowych odbiorców, ludzi z social mediów i youtubea, które wtedy nie istniały. Nie było raperów z castingów i żadnych podrabiańców, co najwyżej takimi określano po prostu sofciaków nie mających ulicznych creditsów (a uliczni raperzy nie byli wtedy pajacami) jednak zawsze ktoś ich jednak na mieście kojarzył. Nie było rankingów popularności i pogoni za liczbami (tymi wirtualnymi i tymi na bankowych kontach). Rzadko pisywali o nas w Machinie i innych muzycznych pismach, które z czasem upadły w odróżnieniu od rapu. Pomogliśmy sobie sami tworząc prasę, portale, szyjąc ciuchy i organizując koncerty. Za farmazony byłeś wyśmiany i wyjaśniony prosto w ryj a nie na internetowych forach. Jeśli podpadłeś środowiskowo to Cię po prostu pocisnęli lub nawet wykluczyli. Nikt nie gryzł się w język i nie nabierał wody w usta w imię wymiernych korzyści biznesowych. Kiedy wyjebało centralnie wszyscy chcieli już z rapem romansować. Nawet nagradzać. Nie każdy w to poszedł, bo pamięć choć czasem ulotna nie pozwoliła zapomnieć momentów kiedy nikt nie chciał podać pomocnej dłoni chłopakom z basementu. Jedna z pań na Woronicza powiedziała mi kiedyś: „Zrobimy z Ciebie nowego Muńka. My jesteśmy fabryką. My nie wyjmiemy Cie z podziemnego przejścia gdy grasz tam za drobniaki. Przyjdziemy do Ciebie gdy już z gitarą to przejście opuścisz”. Osobiście szanuje Muńka i kompletnie nie wiem po chuj przytoczyła jego przykład, jeśli jednak miałem jakikolwiek cień wątpliwości to szanowna seniorka położyła na nie ostry cień mgły parafrazując klasyka. Jak trudno było działać w sposób niezależny, znosić ignorancję i niekompetencję dziennikarzy, ich nieznajomość gatunku samego w sobie i setki innych niedorzecznych historii gdy większość z naszego rocznika wkroczyła do głównego nurtu wiemy tylko my sami. I choć dzisiaj „rap” na każdym kroku wychodzi z lodówki a rebelia kojarzy się nam z serią Star Wars na VHS-ach śmiem twierdzić, iż mimo pokoleniowej zmiany do zmiany pozostało jeszcze bardzo wiele. Do „Na legalu?” sięgam też czasem aby dowiedzieć się ile zostało ze mnie tego starego-młodszego Ryśka. Chyba jednak wciąż sporo. Spokojnej nocy kochani!”

Peja

Po kilkunastu godzinach po zamieszczeniu powyższego wpisu, Rychu zamieścił kolejny post. Tym razem utrzymany w bardziej żartobliwym tonie. Ale i dający małą nadzieje, że być może z okazji dwudziestolecia „Na Legalu?”, obecne waśnie zostały zażegnane. O tym co znajduje się na najnowszym, właśnie wydanym materiale, Rychu nadal jednak nic nie wspomniał.

Tego dowiedzieliśmy się w dniu wczorajszym, czyli w dniu oficjalnej premiery najnowszego wydawnictwa spod szyldu RPS Enterteyment. A jest nim album „Na Legalu”. Materiał stanowiący odświeżoną wersję klasyka sprzed dwudziestu lat! Odświeżona wersja to jednak określenie nie wystarczające. Całą płytę nagrano bowiem raz jeszcze, dokonując jej rekonstrukcji. Beaty wzbogacono aranżacyjnie, a wokale poprawiono, eliminując literówki czy błędy językowe. Świetnie się tego słucha! A najlepiej będzie jak o albumie „Na Legalu” opowie Wam sam Rychu:

Równo 20 lat po ukazaniu się albumu Na legalu? oddajemy w Wasze ręce produkcję, która na pewno wiele osób zaskoczy. Nagrany ponownie krążek na podstawie zapisu archiwalnych i jakże bardzo klasycznych utworów mających niebagatelny wpływ na rozwój polskiej sceny rapowej, która inspirując młode pokolenie wydała na świat masę wartościowych twórców to nic innego jak powrót do wspomnień z czasów kiedy rap walczył o przebicie się do szerszego grona odbiorców, zbiorowej świadomości by nie mówić o muzycznym mainstreamie. W tym wyjątkowym czasie prezentujemy Wam odświeżone wersje utworów, które zna każdy fan rapu a nawet statystyczny Kowalski. Skoro utwory są doskonale znane jaki sens zatem nagrywać je ponownie? W myśl zasady, że zawsze można zrobić coś lepiej podjęliśmy ryzyko zmierzenia się z legendą tej przełomowej dla ówczesnego SLU produkcji proponując rekonstrukcję materiału wzbogaconą aranżacyjnie tak by stanowiła godne tło dla ponownie nagranych wokali. 20 lat to sporo czasu. Technika zapisu studyjnego, możliwości edycyjne, rozwój samej muzyki i umiejętności warsztatowych wszystko to predysponowało nas do podjęcia tego wyzwania. Ten album mógłby ponownie nigdy nie powstać i w zasadzie nie było na to żadnego ciśnienia. Był pomysł, idea, która zrodziła się w okolicach okrągłej rocznicy. Idea, która nabierając stopniowo mocy zaowocowała wzmożoną aktywnością w kierunku realizacji wyznaczonego celu. Dodam, że płyta z 2001 w całości skasowała się z dysku a znaczna jej część ukazała się w formie prevek demo już jako legalne wydawnictwo. Część utworów w ten sposób zostało uratowanych, gdyż w momencie zgrania na cd-romy Magiera zawsze dbał aby ustawienie proporcji wokali względem podmiksowanej muzyki była już w zasadzie wzorcowa. Ale cześć z nich została nagrana ponownie co w gruncie rzeczy wyszło to zespołowi na dobre. Tak więc płyta Na legalu? w bardzo krótkim odstępie czasowym została nagrana praktycznie dwukrotnie. Dlaczego zatem nie poprawić całości w myśl przysłowia do trzech razy sztuka? W ten sposób udało nam sie wyeliminować wiele literówek, błędów językowych czy nawet źle lub nieczytelnie wypowiedzianych słów. Flow płynie dzięki momentami przestawionym akcentom, niektóre słowa zmieniono aby kawałki niosły zgrabniej niż kiedykolwiek. Dodatkowym atutem są teksty, które w wielu przypadkach się nie przedawniły dając tym samym dowód na ich uniwersalność. Najtrudniej było oddać ducha epoki i zawrzeć emocje, które w oryginale pomimo niedoskonałości są nie do skopiowania dlatego nie było mowy o sileniu się na wczuwki, które z oczywistych powodów zaburzyłyby autentyczność nowych nagrań. Jest zatem bardziej przejrzyście, tam gdzie trzeba z cała gamą dawnych fajerwerków jednak bez zbędnych przerysowań. To nowa jakość nie pozbawiona duszy zatem nie można mówić o nagraniach wypranych z emocji. To moja subiektywna opinia. Od samego początku dążyłem do tego abyśmy zrobili ten album w trójkę jak za dawnych lat. Niestety finalnie pracowałem w duecie z Magierą. Pomimo tego mam nadzieję, że sam pomysł i praca nad projektem zostanie doceniona przez wieloletnich fanów, którzy na okrągłą rocznicę otrzymują coś zupełnie niespodziewanego i nieoczywistego. Będzie to zderzenie jakości z sentymentami i nie szukamy tutaj zwycięstwa na zasadzie porównań. Ta muzyka ma po prostu wywołać uśmiech na Waszych twarzach w myśl zasady, że stary dobry Rychu wciąż z Wami jest. Nagranie tej płyty ponownie było wspaniałym przeżyciem pełnym nostalgii, wielu wspomnień a nawet wzruszających momentów. To świadomość przebytej drogi i weryfikacji prawd oraz postaw zawartych na płycie, która dosłownie uratowała mi życie.

Dziękuję. P

„Na Legalu” jest już ogólnie dostępne w serwisach streamingowych. Warto dodać, że wszystkim doskonale znane numery zaprezentowano również z całkowicie nowymi zwrotkami. W „I moje miasto złą sławą owiane 2” tym razem słyszymy Hansa Solo, Gandi Gande, Respo, Kobrę i Icemana. W „Głucha Noc 2021” natomiast gościnnie pojawia się tylko Gandzior. Nowościami są także również kawałki „Mój rap moja rzeczywistość 2”, „Nie zawsze” oraz „Dla Rycha skit”, w którym z kolei udzielił się, ujawniony już wcześniej, Cezary Pazura! Odsłuch „Na Legalu”, wraz z tracklistą, znajdziecie poniżej. I mocno polecamy ten album sprawdzić! A Rychu za entuzjastyczne przyjęcie płyty również zdążył już swoim słucham podziękować.

„Emocje już trochę opadły po wczorajszej premierze. Bardzo dziekuję za tak ogromny i pozytywny Feedback w związku z krążkiem. O ile pomysł wydawał się szalony a realizacja nie należała do najłatwiejszych Wasze dobre słowo potwierdziło tylko to co sam wyznałem jeszcze przed premierą. Warto było! Dzięki!”

Peja.

Peja/Slums Attack – Na Legalu

1. Dla ludzi skit (wersja długofalowa)
2. Właściwy wybór
3. Być nie mieć 1/2
4. Nie-kocham HIP HOP
5. Kolejny stracony dzień
6. WOS
7. I moje miasto złą sławą owiane 2 (ft. Hans Solo, Gandi Ganda, Respo, Kobra, Iceman)
8. Jest jedna rzecz
9. Głucha noc 2021 (ft. Gandi Ganda)
10. Randori
11. Mój rap moja rzeczywistość
12. O tym co było… (ft. Iceman)
13. Mój rap to moja rzeczywistość 2
14. Nie zawsze
15. Dla Rycha skit (ft. Cezary Pazura)
16. Głucha noc (remix)
17. Jest jedna rzecz (Old School remix)

Powiązane:
Najnowsze newsy:
Komentarze: