„Najlepiej czuję się w tematyce społecznej” – wywiad z Mrokiem

Opublikowano: 30/10/2023
Autor: Jakub Sommerfeld
Zdjecie newsa

Mroku to koszaliński raper, który tworzy od 1997 roku. Zaczynał w składzie 2 osoby, potem działał z BlaBla. Solowo stworzył już 11 płyt. Ostatnia z nich to udane “Drobne zgrzyty”. Połączyliśmy się przez Internet, żeby pogadać m.in. o ostatnim albumie, o poszukiwaniach bitów, o rynku muzycznym, o pisaniu tekstów w stylu cyberpunk, o Żabsonie w spódnicy i o łowieniu ryb. Zapraszamy do lektury!

Mroku w wywiadzie dla blenderrap

“Drobne zgrzyty” zapowiadałeś od 2018 roku. Nasuwa się pytanie – dlaczego to wszystko trwało tak długo?

W 2018 faktycznie coś przebąkiwałem na Facebooku, że zaczynam działać, że coś narodziło się w mojej głowie. To wszystko trwało, przesuwało się w czasie – przede wszystkim dlatego, że cały czas pojawiały się inne pomysły, które nie pasowały na “Drobne zgrzyty”. Chyba przez rok nic nie zrobiłem na ten album. Stworzyłem za to “Fantazję” i “Wypijmy za puenty”. Co więcej, w międzyczasie skończyłem płytę instrumentalną “Rozmowy samplowane”. Jestem trochę chaotyczny, lubię robić wiele rzeczy w jednym momencie. Przykładowo pisząc tekst, poza bitem lubię włączyć telewizor, żeby dookoła mnie sporo się działo. Mam taki umysł, że chłonę wszystko jak gąbka, mam podzielność uwagi. Mimo wszystko, taka długa praca nad jedną płytą nie jest dobra. To zbyt długi okres i dzisiaj słuchając “Drobnych zgrzytów” widzę, że niektóre utwory nie do końca mi pasują – mógłbym je nieco inaczej zaaranżować, napisać.

Z czego nie jesteś zadowolony?

Czasami jest tak, że jak coś nagrasz, to po prostu idziesz dalej, nie wracasz do tego. Dzisiaj zmieniłbym niektóre rzeczy muzycznie – chciałbym ulepszyć bębny, zastosować inne werble. Możliwe, że nie są to rzeczy, które wyłapie przeciętny słuchacz… Chciałbym też podogrywać trochę inne basy. Tego nie robiłbym sam, najczęściej pomaga mi w tym Mahyn. W przypadku tej płyty współpracowaliśmy internetowo.

Znamy się od bardzo dawna, ale Mahyn już nie mieszka w Koszalinie, wyjechał za granicę. To zupełnie inna współpraca, niż ta z czasów, kiedy siedzieliśmy w studiu. On grał, a ja słuchałem i mogłem powiedzieć wprost, że coś mi się nie podoba, że przykładowo moim zdaniem inny “cykacz” będzie bardziej tutaj pasował. Mogliśmy dyskutować, a internetowo to jednak wygląda inaczej. Chciałbym pozmieniać trochę małych rzeczy, które mogłyby wpłynąć na odbiór całego utworu lub albumu. Chociaż tak naprawdę mogłoby to też nie zmienić niczego – to jest bardzo subiektywne. 

Mimo niedociągnięć, chyba możesz być całkiem zadowolony z efektu. Sam napisałeś na Facebooku, że uznajesz “Drobne zgrzyty” za Twoją najlepszą płytę obok “W drodze do domu” i “Mrocznych nagrań”. Zależało Ci, żeby to było Twoje opus magnum?

Z tym opus magnum to nie wiem, kto to w ogóle wymyślił (śmiech). Może gdzieś rzuciłem na Facebooku, że to będzie moja najlepsza płyta. Jednak jak się śledzi w social media wypowiedzi różnych wykonawców, to ośmiu na dziesięciu pisze, że nigdy nie zrobiło niczego lepszego. Tak się mówi, a wychodzi jak wychodzi. Wcale nie tworzyłem tej płyty z myślą, że to będzie coś najlepszego. W tym momencie faktycznie stawiam “Drobne zgrzyty” na równi z “Mrocznymi nagraniami” i “W drodze do domu”. Jednak, żeby to stwierdzić z całym przekonaniem, muszę jeszcze trochę poczekać. Pamiętam, że jak wyszły “Mroczne…” to również nie spotkałem się z jakimś super odbiorem. Dopiero po jakimś czasie ludzie zaczęli rozmawiać o tej płycie. Z kolei chwilę po premierze “W drodze do domu” chciałem nagrywać remixy – wiele rzeczy wtedy mi się nie pasowało, na przykład tytułowy utwór, czy “Martwi przyjaciele” lub “Podróż dusz”. Te podkłady nie były czysto rapowe. Zawsze Mahyn mnie uspokajał, mówiąc: “Spoko stary, dopiero co to nagrałeś. Zostaw to, ciągle kombinujesz, zawsze chcesz lepiej”. Z tą płytą też muszę jeszcze poczekać i dopiero wtedy tak naprawdę zdecyduję, w jaki sposób ją sklasyfikuję. To była tylko szybka myśl, wiesz jak jest czasem w internecie – coś pomyślisz i klepiesz w klawiaturę (śmiech).

Swoją drogą czy do napisania utworu “Post” zainspirował Cię jakiś konkretny wpis w Internecie, czy to było bardziej tak, że chcieliście po prostu zrobić follow-up do “Plotki” z Emem i Wonzem?

Chcieliśmy zrobić follow-up, ale równocześnie do napisania tekstu, zainspirowało mnie wiele różnych akcji widzianych w internecie. Ludzie udostępniający posty, bo mogą wygrać dom albo lamborghini od fejkowego Roberta Lewandowskiego… Nawet mój znajomy to udostępnił. Napisałem mu w komentarzu: “Przecież wiesz, że to jest ściema”. Odpowiedź brzmiała: “No wiem, ale..”. (śmiech).

Może akurat się uda (śmiech). Jeśli chodzi o bity na “Drobnych zgrzytach”, muzykę do tytułowego utworu stworzył Jimmy Dukes – człowiek, który współpracował m.in. z takimi raperami/składami jak The Lox, Freeway, Griselda, Fat Joe lub Fabolous. Domyślam się, że to też była współpraca internetowa. Jak do tego doszło?

Miesiącami siedziałem w internecie na różnych stronach, gdzie szukałem muzyki. Naprawdę uwielbiam to robić. Jeśli wiesz gdzie szukać, można znaleźć niezwykle ciekawe rzeczy. Oczywiście trzeba się przekopać przez mnóstwo kompletnie amatorskich bitów. Szukałem osób, które mają małą liczbę odsłuchów. Nie chciałem producentów z milionami odwiedzin profilu – to nie jest mi potrzebne. Chciałem kogoś niszowego. Jimmy Dukes tworzy dla znanych osób, ale i tak nie jest znany. Natrafiłem na niego zupełnie przypadkiem – wtedy nie wiedziałem jakie ma współprace na koncie. Włączyłem jego bity i powiedziałem sobie: “o kurwa, to brzmi naprawdę dobrze”. Pogadałem z nim chwilę, negocjowaliśmy stawkę, no i tyle. To był przypadek, ale wymagał moich poszukiwań.

Nie myślałeś o tym, żeby poszukać wytwórni? Podejrzewam, że trudno jest robić wszystko samemu, a wytwórnia mogłaby pomóc chociażby w negocjacjach z producentami. 

Wysyłałem swoje materiały do praktycznie każdej hiphopowej wytwórni w Polsce. Na jakieś dwadzieścia maili dostałem tylko jedną odpowiedź. To działa w ten sposób, że musisz mieć kogoś, kto ciebie poleci osobie decyzyjnej i powie: “weź sprawdź tego gościa”. W przeciwnym wypadku nikt tego nie przesłucha, chyba że masz spore szczęście. Trochę mnie to denerwuje. Nawet nie chodzi o to, żeby ktoś powiedział: “świetne, bierzemy cię”, tylko żeby normalnie odpisał, że nie jest zainteresowany. W ten sposób zachował się Kękę (lub ktoś z jego firmy). Dostałem maila, że przesłuchali mój materiał, że w tym momencie nie są zainteresowani wydawaniem jakiejkolwiek muzyki i że życzą mi powodzenia. Prawda jest taka, że możesz spamować różne profile, ale bez znajomości nie zdziałasz zbyt dużo. Dlatego już tego nie robię.

Rynek wydawniczy wygląda identycznie w przypadku książek. 

Teraz są takie czasy. Nie wiem, czy orientujesz się, jak wygląda promocja w większych portalach hiphopowych.

Wiem – musisz zapłacić kilkaset złotych za jednego newsa, a jak dasz tysiąc, to zrobią dla ciebie nawet insta story.

Dokładnie. Dla niszowych wykonawców, takich jak ja, to w ogóle nie ma sensu. 

Mam nadzieję, że jest sens w takich portalach jak blenderrap – moi koledzy stworzyli go wyłącznie dzięki swojej pasji. Nie zarabiają na tym, o ile nikt nie postawi im wirtualnej kawy. Sam chciałbym pisać po prostu o tym, co mi się podoba i co jest moim zdaniem godne uwagi.

To jest trochę pokręcone, bo portale – nie tylko muzyczne, zyskują kliknięcia i odwiedziny na umieszaniu strasznych głupot. Ludzie regularnie narzekają, że to są głupoty, ale jednocześnie czytają właśnie o tym i komentują najchętniej bzdury. To jest błędne koło.

Oczywiście. Sam czytałem o tym, że Żabson ma spódnice.

Też nie robię inaczej. Możesz napisać, że widziałem Żabsona w spódnicy i że mi się nie podoba. (śmiech)

“Nie podoba mi się Żabson w spódnicy” to świetny tytuł wywiadu. Myślę, że jeśli tak go nazwiemy, to ludzie będą klikać jak szaleni. Nie czujesz się trochę niedoceniony? Wiem, że wyświetlenia na YouTube nigdy nie były wyznacznikiem umiejętności, jednak mam wrażenie, że zasługujesz na zdecydowanie większe zainteresowanie.

Widzę, ile wyświetleń mają bardzo średnie rzeczy i porównując się z nimi, faktycznie wydaje mi się, że moje zasięgi powinny być trochę większe. Jest wiele przykładów osób, które robią słabą jakościowo, ale popularną muzykę. Chyba poczułbym się lepiej, gdyby więcej osób sprawdzało moje płyty. Jednak nie do końca zabiegam o wyświetlenia, o promocję. Promowanie siebie samemu nie jest proste.

Marcin Flint napisał w recenzji Twojej płyty, że mógłbyś trafić do czterdziestolatków, którzy są od dawna obrażeni na gatunek i chyba faktycznie to mógłby być Twój target.

Musiałbym puszczać płyty przez jakąś wytwórnię lub przez kogoś znanego, kto by mnie mocniej polecił. Dzisiaj znaleźć odpowiedni dla siebie rap w ogromie tego wszystkiego co się dzieje w internecie, jest bardzo trudno. Jestem pewny, że jest sporo ludzi podobnych do mnie, którzy podobnie patrzą na pewne sprawy i którym moja muzyka mogłaby się spodobać. Jednak spora część naszych rówieśników w ogóle nie sprawdza nowości z polskiego rapu – ludzie już tym nie żyją, wolą wracać do starych rzeczy. Właściwie to mnie nie dziwi. To co wychodzi dzisiaj to muzyka dla młodych, którą tworzą młodzi. Oczywiście są wyjątki, ale twórczość dwudziestolatka raczej nie trafi do czterdziestolatka. Chodzi o samą treść. Z drugiej strony dzisiaj czterdziestolatkowie też nagrywają dla młodych. Mało jest takich osób jak Łona – piszących dla swoich rówieśników.

“Drobne zgrzyty” to bardzo długa płyta – takie powstają już bardzo rzadko. Zastanawiam się, czy lubisz słuchać albumów od A do Z, czy robisz tak jak dzisiaj większość – najczęściej sprawdzasz single lub to, co Ci zaproponuje Spotify?

Od jakiegoś czasu słucham przede wszystkim muzyki instrumentalnej. Tak jak 10 lub 20 lat temu byłem pasjonatem kompletnie zakręconym na punkcie rapu (i właściwie też innych gatunków), tak obecnie zupełnie nie jestem na czasie. Dopiero nadrabiam Nasa, który zszokował mnie liczbą wypuszczanych płyt. Jestem na “Magic 2” a już wyszła trójka… Długo słucham pojedynczych płyt. Wiadomo, że jeśli coś mnie nie zachwyci, to potem do tego nie wracam, ale jeśli coś mi się spodoba, to nie schodzi z głośników przez tydzień. Moja pierwsza kaseta rapowa to był Wu Tang Clan “Enter the Wu-Tang (36 Chambers)”. Wtedy słuchałem wyłącznie tego przez bite 2 miesiące. Myślę, że nadal mógłbym słuchać od A do Z starych, długich płyt. Powiedzmy dwupłytowy album Tupaca “All eyez on Me” – nie miałbym z tym problemu. Jednak przykładowo “Donda” Kanyego Westa mnie zmęczyła.

Wracając do długości “Drobnych zgrzytów”. Domyślam się, że tak długie płyty zbyt często już nie wychodzą, bo dzisiaj nikt nie ma na to czasu. Życie jest szybkie, ludzie przeglądają TikToki… Nawet jeśli mają czas na słuchanie muzyki, to nie mają cierpliwości na dłuższe formy. Ja kiedy oglądam filmy, nawet długie, to raczej oglądam je do końca, tylko muszą spełniać jeden podstawowy warunek – być dobre.

Ja nauczyłem się wyłączania filmów, które mnie nie wciągają. Twojej płyty jednak słuchałem w całości. Jest bardzo zróżnicowana tematycznie. Są tu i utwory zaangażowane społecznie, smutne, prześmiewcze (“Post”), z elementami autobiografii (“Zły Mikołaj”), jak i z motywem science-fiction (“Neurodancer” z Gresem) lub fantastyki. W której tematyce czujesz się najlepiej?

Najlepiej czuję się w tematyce społecznej lub w takiej, która nawiązuje do tego tematu. Kiedyś interesowałem się polityką, dzisiaj już tego tak nie śledzę. Jednak nadal lubię poruszać tematy społeczne, które dotyczą również mnie – dobrym przykładem są “Sprawy codzienne”. Zastanawiam się, czy w przyszłości nie stworzyć płyty typowo osadzonej tylko w jednej tematyce – już bez science-ficton lub lżejszych utworów w stylu “Post”.

Mimo wszystko jestem fanem Twoich tekstów nawiązujących do science-fiction. Myślałeś kiedyś o tym, żeby stworzyć album jedynie z tym motywem?

Tak, myślałem nad taką płytą, ale nie w klimacie s-f, a cyberpunk. Tylko to nie jest takie proste. Musiałbym się zastanowić, w jaki pójść kierunek muzyczny – czy zrobić to na klasycznych bitach, czy na przykład z domieszką elektroniki. Druga opcja wydaje mi się sensowniejsza. Musiałbym też się zastanowić nad tym, czy stworzyć jedną spójną historię, czy kilka różnych, ale połączonych światem cyber. Jednocześnie chciałbym, żeby to była płyta w miarę zrozumiała dla słuchacza, który nie zna takich klimatów. To jest do przemyślenia. Zobacz co mam tutaj obok (Mroku pokazuje książkę osadzoną w uniwersum gry “Cyberpunk”, w tle widać również grę). 

Grałeś już w nowy dodatek do “Cyberpunka” – “Widmo wolności”? 

Nie, teraz gram od nowa całą grę, jak przejdę fabułę, to dopiero się wezmę za dodatek. Od premiery gry minęły niemal 3 lata, więc chciałem sobie wszystko przypomnieć. 

Wiem, że to trudne pytanie, ale jakie byłoby Twoje Top 3 ulubionych gier?

Chyba właśnie “Cyberpunk”, “Wiedźmin 3” i “Last of us”. 

Wydaje mi się, że miałbym bardzo podobne Top 3. Z gier nawiązujących do tematyki cyberpunkowej lubię też “Detroit: Become Human”. A co poleciłbyś z książek, które niedawno czytałeś? 

Na pewno “Cyberpunk 2077. Bez_przypadku”. Skończyłem też ostatnio czytać “Darth Plaqueis” – polecam fanom “Gwiezdnych wojen”, choć oni to zapewne już dawno temu czytali.

Skoro jesteśmy przy książkach – w jednym z wywiadów powiedziałeś, że zanim napisałeś rymy do utworu “Trans Cybernetyków”, wszystko rozpisałeś sobie jako opowiadanie. Nie myślałeś o tym, żeby rozbudować fabułę i stworzyć na jej podstawie na przykład powieść lub zbiór opowiadań? 

Nie, nie kusiło mnie to w ogóle. Wiem, że musiałbym poświęcić bardzo dużo czasu, aby odpowiednio wyrobić sobie warsztat pisarski, żeby to się dobrze czytało. Nie mam na to czasu. To nie jest takie proste, żeby napisać książkę. Można pisać rymy, napisać opowiadanie dla siebie i na jego podstawie stworzyć utwór, ale napisanie dobrej książki to naprawdę trudna rzecz. Nie porwę się na to. Jednak gdybym miał stworzyć wspomnianą wcześniej płytę w klimacie cyberpunk, to chyba poszedłbym znowu w tym kierunku – stworzyłbym kilka opowiadań i potem przerabiał je na rymy.

To bardzo ciekawy sposób pisania utworów hiphopowych. 

Rymy nieco ograniczają, narzucają skróconą formę. Pisząc tekst hiphopowy skupiasz się na rytmice. Przerobienie opowiadania na kawałek daje więcej możliwości.

Tym bardziej, że rymujesz bardzo gęsto. 

No jest u mnie tego trochę. Uważam, że należy mieć technikę. Nie trafiają do mnie argumenty w stylu: “Rap powinien być prawdziwy, z serca, technika nie jest ważna”. Nie zgadzam się z tym, co oczywiście nie oznacza, że nie ma dobrych utworów w polskim rapie napisanych bardzo prosto. Bokser który ma jedynie silny cios, ale w ogóle nie ma szybkości, techniki, zazwyczaj nie jest dobrym bokserem. Trzeba wiedzieć, jak składać rymy, ale też wiedzieć, jak nie składać ich zbyt skomplikowanie. Jednak uważam, że każdy raper powinien mieć takie podstawy, żeby to nie były zwyczajne proste “klepanki”. To jest prawdziwe? Ok, ale zrobione bardzo amatorsko. 

Jesteś człowiekiem renesansu – rapujesz, tworzysz bity, kręcisz teledyski i jeszcze je montujesz. W czym czujesz się najlepiej? 

Uwielbiam robić bity. Nie jestem w tym super dobry – wiem o tym, ale to mi sprawia przyjemność. Tak samo lubię rymować. Czasami udaje mi się to zrobić nieco bardziej melodyjnie, a czasami robię to topornie. Jednak ze wszystkich rzeczy związanych z rapem, najlepszy jestem chyba w pisaniu tekstów i w tym się czuję najlepiej. 

Klipy też sprawiają mi frajdę – lubię zarówno je nagrywać, jak i potem je składać. Z resztą zajmuję się tym na co dzień. Kręcę filmy dla branży wędkarskiej. Jednak jeśli chodzi o muzykę, chcę kręcić teledyski tylko dla siebie i nie zamierzam tego robić dla innych raperów.

Mógłbyś powiedzieć coś więcej o wędkarstwie? Widziałem, że wrzucałeś na fanpage zdjęcia z nocki na karpiach. Bierzesz udział w zawodach? 

Specjalizuję się w wędkarstwie karpiowym. Firma, w której pracuję zajmuje się łowieniem wyłącznie właśnie tych ryb oraz amurów. Z racji, że dużo jeżdżę i nagrywam filmy, sam mam mało czasu na łowienie. To prawda, że ostatnie lata spędziłem nad wodą. Jednak bardziej z kamerą niż z wędką – po prostu kręciłem innych. Pytasz o zawody… Jestem na nich często, bo nasza firma je organizuje, ale sam nigdy nie brałem w nich udziału. Karpiowe zawody trwają po 5 dni, musisz być gotowy na łowienie przez całą dobę, bo te ryby biorą zazwyczaj w nocy. Trudno jest iść spać, kiedy wyje sygnalizator. Dla mnie 4 nieprzespane noce to jest tragedia. Wędkarstwo karpiowe to w ogóle ciekawa sprawa, na długą rozmowę. 

To dla mnie naprawdę ciekawy temat, mimo że się na nim nie znam. Jednak skoro to wywiad dla blenderrap a nie dla blenderkarp, pomówmy jeszcze trochę o rapie. Jakie masz muzyczne plany na najbliższą przyszłość? Wiem, że działasz z reedycją “W drodze do domu”. 

Tak, robię reedycję “W drodze do domu”, ale to będzie malutki nakład. Planuję drugą część “Rozmów samplowanych” – płytę instrumentalną. Mam bardzo dużo bitów na dysku, muszę je przesłuchać, odpowiednio zaaranżować, dokonać selekcji. Tworząc “Rozmowy samplowane”, równocześnie stworzyłem materiał na trzy lub cztery takie płyty. 

Co jeszcze? Chciałbym zrobić taką płytę, o jakiej już mówiłem – z motywem społecznym, może właśnie to połączę ze światem cyberpunka, mogłaby wyjść z tego dobra mieszanka.  

Nie mogłaby być za długa. Na pewno nie porwę się już nigdy na taką płytę jak “Drobne zgrzyty”, gdzie mam 74 minuty muzyki, bo to katorga. Myślę raczej o powiedzmy 10 utworach. Jednak jeżeli coś wyjdzie, to nie będę już tego oficjalnie zapowiadał na swoich mediach społecznościowych. Po prostu pewnego dnia wypuszczę album, bez żadnych zapowiedzi. Tym razem podejdę do tego całkowicie inaczej. 

W takim razie czekamy! Dziękuję za rozmowę!

Rozmawiał: Jakub Sommerfeld – www.facebook.com/jakubsommerfeldautor)

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Powiązane:
Najnowsze newsy:
Komentarze: