Wychowało nas „Wyższe dobro”

Opublikowano: 16/04/2022
Autor: Bartłomiej Kmieciak
Zdjecie newsa

Dziś swoją 15 rocznicę od wydania obchodzi jeden z najważniejszych, naszym zdaniem, albumów w historii polskiego rapu. Mowa tu płycie, „Wyższe dobro”, które Wena wydał własnym sumptem, prawdopodobnie nie spodziewając się, jakim klasykiem stanie się ten materiał.

16 kwietnia 2007 roku. Dokładnie wtedy światło dzienne ujrzał album, „Wyższe dobro”, autorstwa Weny. Warszawski raper, po wcześniejszej działalności w ramach składów Sisal i Głos Miasta, zdecydował się w końcu na solowy materiał. Materiał liczący 15 pozycji na trackliście oraz jeden, ukryty bonus track. Po 15 latach od premiery „Wyższego dobra”, stwierdzić możemy jedno – jest to jeden z najważniejszych albumów w historii polskiego rapu.

„Wyższe dobro” wydane zostało jako nielegal. Zarówno produkcyjnie jak i rapowo, krążek naszpikowany był naprawdę mocnymi jak na tamte czasy ksywkami. Bity na projekt rzucili tacy producenci jak Kixnare, Demen, Puzzel, Qciek, DJ Medyk, Święty czy Bitnix. Zwrotki gościnnie położyli na nim Brudne Serca, Emil Blef, Emazet, Mały Esz i Jeżozwierz.

Wudoe nie był wtedy jeszcze popularnym raperem, ale właśnie za sprawą swojego LP, stał się jednym z hetmanów polskiego podziemia w tamtych czasach, tuż obok Dinali, Brudnych Serc, VNM’a czy Rasmentalismu. Nic więc dziwnego, że zainteresowały się nim wytwórnie i kolejny solowy krążek jego autorstwa, wyszedł już pod szyldem Aptaun Records.

Wena był jednym z pierwszych raperów, którzy dużą wagę przykładali do wielokrotnych rymów, co w tamtym czasie nie było powszechne i przez wielu słuchaczy było mocno doceniane. Co prawda, to luźny numer, „Śmiertelna kombinacja”, nagrany w trójkę z VNM’em i Smarkim, jest najbardziej sztandarowym przykładem wkrętki Wudoe na wielokrotne, niemniej jednak na obchodzącej dziś 15 lat płycie również dostajemy całą masę 'dwójek’, 'trójek’, a czasem i 'czwórek’.

Czasy „Wyższego dobra” to okres, kiedy wielu z nas było w liceum. Nasze głowy były wtedy chłonne i plastyczne, a to co nawijali z głośników raperzy, mocno kształtowało nasze myślenie. Patrząc na to, co obecnie dzieje się na scenie, spora część z nas cieszy się, że naszymi wzorami nie byli obecni idole nastolatków, a m.in. Wena. Rap w tamtym okresie, z „Wyższym dobrem” na czele, nie był dla każdego i, z reguły, nie był 'muzyczką do potupania’ na imprezie. W pamięci tkwią nam licealne domówki, na których lokalizowało się sprzęt grający, odłączało mini-jack’a od głośnika i podłączało pod swoje cudo grające. Nagle wjeżdżało „Nie mam tego”, impreza umierała, a dobrze bawiło się jedynie paru ziomków, podbijających w kółku wersy Weny i Brudnych Serc. I komu to przeszkadzało?

W ostatnim czasie Wena nie należy do najpłodniejszych raperów. Jego ostatni album, „Montana Max”, ukazał się w 2019 roku. Czy Wena pracuje nad nowym materiałem? Nic nam na ten temat nie wiadomo, ale mamy szczerą nadzieję, że tak. Niewątpliwie jest to jedna z ikon naszego rodzimego hip-hop’u, a 15-lecie wydania „Wyższego dobra”, to niewątpliwie jego święto. Z naszej strony ślemy gorące podziękowania za możliwość dorastania z tym materiałem na głośnikach!

Powiązane:
Najnowsze newsy:
Komentarze: